Co to jest bykowe? Przedstawiamy zasady podatku od singli
Niedawno w mediach pojawiła się informacja, że pojawi się nawa opłata, tak zwane bykowe. Ma być to podatek od… bycia singlem. Zaskakujące? Okazuje się, że nie jest to wcale nowy pomysł. Podatek bykowy świetnie funkcjonował w Polsce za czasów PRL. Dowiedz się, jak wyglądał podatek dla singli i jak miałby działać w XXI stuleciu!
Jeśli planujesz remont lub wykończenie wnętrz, skorzystaj z usługi Szukaj Wykonawcy, dostępnej na stronie Kalkulatory Budowlane. Po wypełnieniu krótkiego formularza zyskasz dostęp do najlepszych ofert.
Z tego artykułu dowiesz się:
Bykowe – co to jest
Bykowe to bardzo ciekawa opłata. Wielu osobom wydaje się, że jest to podatek dla singli… ale nie do końca. Chociaż nazwa ta miała bardzo różne znaczenia, bykowe najczęściej ma oznaczać podatek płacony przez osoby bezdzietne lub nieposiadające małżonka.
Podatek od nieposiadania dzieci nie jest niczym nowym w naszych czasach. Najczęściej kojarzy się z prorodzinną polityką PRL-u i wtedy faktycznie ostatni raz obowiązywał w Polsce. Jednak podatek dla singli jest także wprowadzony na przykład w Niemczech. Opłata wynosi zaledwie 0,25% składki na ubezpieczenie zdrowotne, więc kawalerski podatek nie jest tam zbyt wysoki.
Nie jest to podatek, który trzeba bezpośrednio płacić. I dawniej, i dzisiaj jest to rodzaj podwyższenia podatku dochodowego dla osób bezdzietnych i czasami także nie mających formalnie zawartego związku, które przekroczyły jakiś wiek.
Bykowe dawniej w Polsce, czyli rys historyczny
Podatek bykowy dawniej
Co ciekawe, opłata bykowa początkowo nie miało nic wspólnego z bycia singlem. „Kawalerski” podatek bykowy to wynalazek PRL. Wcześniej nazwą „bykowe” oznaczało opłatę za krycie krowy. W Polsce szesnastowiecznej podatek bykowy to była kara za spłodzenie nieślubnego syna z panną – swojego rodzaju alimenty. Później jako opłata bykowego oznaczała zapłacenie drobnej sumy za możliwość zatańczenia z panną młodą. Zwyczaj ten przetrwał w niektórych regionach Polski, kiedy świadkowie zbierają do koszyczków drobne kwoty za taniec z państwem młodych.
Nazwa bykowe w znaczeniu „podatek dla singli”, czy jak wtedy byśmy powiedzieli „od kawalera i starej panny”, pojawił się dopiero w PRL-u. Został wprowadzony w 1946 roku i obowiązywał aż do 1 stycznia 1973 roku. Skąd nazwa? Najbardziej prawdopodobne jest to, że starych kawalerów było znacznie więcej niż starych panien, więc był to podatek dla „starego byka”, jak żartobliwy frazeologizm każe nazywać panów, którzy już dawno wyrośli z krótkich spodenek.
Jednak to może być z naszej perspektywy mylące. Może się wydawać, że podatek bykowy, czyli podatek od braku dzieci i małżonka dotyczy tylko osób w nieco starszym wieku, którzy przegapili najlepszy czas do żeniaczki. Nic bardziej mylnego! Początkowo podatek dla singli trzeba było płacić po ukończeniu… 21 roku życia! Później to się zmieniło i pobieranie bykowego zaczynało się od zaawansowanego wieku 25 lat. Biorąc pod uwagę statystyki i ciągle rosnącą średnią wieku pierworódek na porodówkach, takie liczby wydają się zupełnie nieprawdopodobne. Jeśli szukasz więcej informacji, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o podatkach.
Ile wynosił bykowe w Polsce za czasów PRL
Ile więc wynosił podatek od kawalera i starej panny? Bardzo dużo! Podatku nie trzeba było płacić bezpośrednio, był pobierany z dochodów. Był to rodzaj powiększenia podatku dochodowego. Wysokość podatku została po raz ostatni podana w obwieszczeniu ministra finansów z dnia 21 stycznia 1957 roku. Zmienił on dekret z 26 października 1950 roku o podatku dochodowego.
W myśl tego obwieszczenia podatek dla singli wynosił:
- dla podatników w wieku ponad 25 lat, nieżonatych i niezamężnych oraz bezdzietnych, których suma dochodu przekracza 9 420 zł rocznie podatek podwyższało się o 20% (!),
- dla podatników będących w związku małżeńskich od więcej niż dwóch lat, ale niemających dzieci, których suma dochodu przekracza 11 640 zł rocznie – podatek podwyższony był o 10%.
Skąd takie wysokie podatki? Wynikało to z ogromnego nacisku, jakie władze PRL-u kładły na politykę prorodzinną i zachęcanie obywateli do szybkiego zakładania rodzin. Plan odbudowy Polski zakładał szybkie zwiększenie populacji naszego kraju. Po wojnie problemem także była duża liczba kobiet względem mężczyzn, więc widmo, że trzeba będzie płacić podatek dla singli miała na celu przekonywać mężczyzn do zawierania związków małżeńskich. Podatek ostatecznie zniesiono pod koniec lat 70. Od tej pory w Polsce nie obowiązuje żadna opłata dla osób, które nie posiadają dzieci.
Wprowadzenie bykowego w Polsce obecnie
Co jakiś czas w mediach pojawiają się doniesienia, że w Polsce znów ma pojawić się podatek bykowy. Jednak mimo tego, że takie informacje pojawiają się już od jakiegoś czasu, nie zostały nigdy oficjalnie potwierdzone przez rząd. Pomysł jest więc bardzo mglisty i nie wiadomo, czy faktycznie bykowe zostanie wprowadzone w naszym kraju.
I chociaż znaleźć możemy różne doniesienia w mediach, nie wiadomo, jak ma wyglądać ten podatek. Ma to być opłata dla bezdzietnych czy osób, które nie są w związku małżeńskim? Czy wprowadzenie bykowego ma zachęcać do rodzenia dzieci czy także do zawierania małżeństw? I na koniec – czy konkubinat lub samotne rodzicielstwo uchroni nas przed tym nowym podatkiem? Nie wiadomo więc, kto miałby płacić tę opłatę.
Obecnie taki rodzaj podatku w Polsce może objąć dużo więcej osób niż w czasach PRL-u. Trzeba wziąć pod uwagę, że model życia rodzinnego bardzo się zmienił. Coraz częściej wybieraną formą związku jest konkubinat. Młodzi ludzie bardziej zastanawiają się nad karierą i tym, na co przeznaczyć pieniężny ekwiwalent za urlop. Standardem jest poukładanie spraw finansowo-zawodowych przed decyzją o założeniu rodziny. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, średnia wieku panien młodych w Polsce wynosiła w 2020 roku około 27 lat. Widać tutaj znaczny wzrost – w 1990 roku aż 73% wychodzących za mąż kobiet miała mniej niż 25 lat! Wprowadzenie bykowego może zatem minąć się z celem i nie przynieść oczekiwanego skutku, czyli zwiększenia dzietności i przyspieszenia zawierania małżeństw.
Może się wydawać, że wysokość podatku od kawalera i „starej panny” może wpłynąć na te decyzje. Jeśli warunki miałyby być takie, jak w PRL-u, faktycznie podatek PIT większy o 20% może stanowić ogromny problem dla większości samotnych osób. Jeśli jednak będzie to niewielka kwota, tak jak na przykład w Niemczech, efekt może być marginalny. Zmiany w obyczajowości zaszły daleko. Wydaje się, że większość osób będzie wolało zapłacić raz w roku opłatę przy rozliczeniu dochodu niż zdecydować się na założenie rodziny, zanim nie zapewni sobie odpowiednich warunków mieszkalnych czy finansowych.