Góra problemów od samego początku

Już samo planowanie remontu potrafi poważnie nadwyrężyć związek. Na początek: kwestie finansowe, które - jak wiadomo - bywają niezwykle drażliwe. Skąd wziąć pieniądze, z oszczędności czy kredytu? A jeśli jeden z partnerów zarabia znacznie więcej, to czy powinien wziąć na siebie również większą część wydatków? Przykłady można mnożyć.

- Rozmowy o pieniądzach zawsze kończyły się u nas awanturą - opowiada 28-letnia Mariola z Grudziądza. - A jak przyszło do zakupu pierwszego M, to już w ogóle poleciały na łeb, na szyję. On pochodzi z bogatej rodziny, u mnie ledwo wiązano koniec z końcem. Nie czułam się dla niego partnerką podczas wybierania konkretnego lokum, bo przecież nie za moje mieliśmy je kupić. Podobnie sytuacja się miała w kwestii remontu i urządzania. O wszystkim decydował on, bo to on trzymał portfel. W efekcie mieszkam w miejscu, które nie do końca odpowiada mojej wizji i moim potrzebom. No ale cóż, jakoś się z tym pogodziłam.

Trudne rozmowy o pieniądzach są problematyczne, ponieważ - po pierwsze - nie da się z nich zrezygnować. A po drugie - wracają na każdym etapie prowadzonych prac.

- Odetchnąłem z ulgą, kiedy w końcu ustaliliśmy co chcemy zmienić w kuchni, by lepiej odpowiadała naszym aktualnym potrzebom. Stanęło na nowych meblach, trwalszych blatach i nowoczesnej armaturze. Niby proste, a jednak wcale nie. Bo jeśli meble, to jakie? Z najtańszej sieciówki, czy może robione na miarę? A zlew? A bateria? Kafelki? I tak ze wszystkim, do upadłego. Ja uważałem, że warto skupić się na priorytetach i w nie zainwestować, a elementy wystroju opędzić za mniejsze pieniądze. Moja partnerka odwrotnie. Przekonywała, że skoro już zdecydowaliśmy się na remont, to powinniśmy się nawet zadłużyć, ale żeby wszystko było najlepszej jakości (czytaj - najdroższe). To była droga przez mękę. Nie zliczę ile razy się pokłóciliśmy o pierdoły, które teraz nawet trudno mi sobie przypomnieć - zwierza się Bartek, 32-latek z Warszawy.

Pary, które na samym początku związku nie przepracowały kwestii finansowych (podziału wydatków, wspólnoty budżetu itd.) w przypadku napięcia i stresu spowodowanego przez remont mogą wpaść w prawdziwy kryzys. Kiedy prace są już w toku, brakuje czasu na mozolne i drobiazgowe negocjacje, co z kolei może spowodować błyskawiczny wzrost ciśnienia. Słowem kluczem w takim przypadku jest kompromis, o który niezwykle trudno, jeśli każda ze stron ma mocno ugruntowaną wizję wyglądu wymarzonego gniazdka.

Styl minimalistyczny czy art deco?

Według ankiety przeprowadzonej na zlecenie internetowego sklepu z dziełami sztuki UGallery, 60% kobiet uważało, że jednym z największych wyzwań związanych ze wspólnym mieszkaniem było ustalenie wystroju wnętrz.

- Pochodzę z małego miasteczka i mam małomiasteczkowy gust. Nie wstydzę się tego. Ale dla mojej żony moje preferencje estetyczne były nie do przyjęcia. W trakcie remontu ciągle wszystko krytykowała. Wyciągała telefon i pokazywała zdjęcia domów gwiazd. “Widzisz? To jest teraz modne. Nie będziemy mieszkać jak u twojej babci!” - powtarzała. Nie znałem jej od tej strony, nigdy nie miałem z nią do czynienia. Nigdy nie czułem się bardziej upokorzony. Rozstaliśmy się tuż po ukończeniu prac. Rany, które wtedy powstały, po prostu nie chciały się zabliźnić - wyznaje 48-letni Damian z Malborka.

- Faktycznie podczas remontu z ludzi wyłażą demony - przyznaje Arkadiusz, właściciel firmy budowlanej. - Ludzie potrafią skoczyć sobie do gardeł z byle powodu, bo kolor na ścianach komuś nie pasuje. Jeśli para nie potrafi się dogadać, to proszę, by dali mi znać za jakiś czas, kiedy coś ustalą. Nie chcę się bawić w psychologa, ani wspierać którejkolwiek ze stron.

Tego rodzaju napięć z powodzeniem dałoby się uniknąć dzięki odpowiedniej komunikacji. Tymczasem zestresowani i zdenerwowani remontem partnerzy często o niej zapominają. Wolą stosować rozmaite wojny podjazdowe, często przy współpracy sojuszników.

- Kiedy zobaczyłem teściową w naszym świeżo odmalowanym mieszkaniu wiedziałem, że coś niedobrego się święci- przekonuje Przemek. - Starsza pani wraz z moją ukochaną skrytykowały niemal każdy mój pomysł związany z aranżacją przestrzeni. “Jak pojawią się dzieci, to będziesz żałował, że nie chciałeś wanny w łazience. Jak pojawią się dzieci, to będziesz sobie pluł w brodę, że nie kupiłeś kuchenki indukcyjnej. Jak pojawią się dzieci, to zrozumiesz, że ta podłoga jest za śliska” - powtarzała jak zdarta płyta. Tłumaczyłem jej, że na razie urządzamy mieszkanie pod siebie, bo dzieci w najbliższej przyszłości nie planujemy. Niczego nie wskórałem, bo żona stanęła za matką murem. I jeszcze oskarżyła mnie o krótkowzroczność i brak dbałości o rodzinę.

Z badań przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców wynika, że aż 12% par, które mają na koncie remont, rozważało w jego trakcie rozwód lub co najmniej separację. Pokonanie wstępnych problemów to nawet nie połowa sukcesu. Grunt to przetrwać tych klika lub kilkanaście tygodni ciągłego zmęczenia, stresu i frustracji pomieszanej z krótkimi momentami zadowolenia, kiedy wydaje nam się, że widzimy światełko w tunelu, bo odnawiana przestrzeń w końcu nabiera konkretnych kształtów.

- Ciągła huśtawka nastrojów u mnie i u niego to była norma - przyznaje 45-letnia Marta, która niedawno skończyła remontować mieszkanie. - Kiedy już myślisz, że wszystko idzie zgodnie z planem, coś zaczyna się psuć. Fachowiec zachoruje, zabraknie materiału w sklepie, bank wstrzyma kolejną transzę kredytu. Musisz na bieżąco znajdować nowe kreatywne rozwiązania. Czasami człowiek ma naprawdę dość. Podświadomie szuka ofiary, na którą mógłby wylać wszystkie frustracje. No i wiadomo, kogo bierze na cel w pierwszej kolejności.

- Kilka razy było naprawdę pomyślałem sobie: “to nie ma sensu. Po co nam to wymarzone mieszkanie, skoro zastanawiam się, czy w ogóle chcę z nią w nim żyć?” Te myśli były przerażające. Powiedziałem o nich głośno i to był prawdziwy przełom. Od tamtej pory staraliśmy się bardziej wspierać, a nie obwiniać - zauważa Hubert, mąż Marty. - Rozkładać racjonalnie siły. Kiedy widziałem, że ona za chwilę wybuchnie, przejmowałem pałeczkę. Mówiłem, że sam zajmę się tym czy tamtym, żeby w tym czasie odpoczęła. Potem się zmienialiśmy. To dało świetne rezultaty. Staliśmy się zgranym zespołem.

Aby uniknąć konfliktów, sprawdź także ten artykuł: Planujesz remont mieszkania? Tych błędów lepiej nie powtórzyć.

Plaster na problemy

Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że remont zakończy się rozstaniem, jeśli miał stanowić plaster na istniejące wcześniej problemy. “Nie możemy się dogadać, więc zróbmy sobie nowy dom” - myśli nieświadoma niczego para. Wspólny projekt ma scementować nadwątloną relację, ale zamiast tego dostarcza nowej porcji negatywnych emocji i stresu, które ostatecznie grzebią relację.

- No, niestety, dokładnie coś takiego wydarzyło się w moim związku - przyznaje 35- letnia Marika z Krakowa. - Rozpaczliwie szukałam czegoś, co ponownie roznieci między nami ogień. Zmiana mebli i całej aranżacji domu faktycznie wywołała płomienie, ale nie takie przyjemne, jak w kominku, tylko piekielne. Do starych konfliktów doszło milion nowych, z którymi do tej pory nie mieliśmy w ogóle do czynienia. Zanim prace doszły do końca, rozstaliśmy się.

Budowa domu, remont mieszkania, zmiana wystroju, przemeblowanie - to wszystko są duże i poważne projekty, wymagające wspólnego planowania i współpracy. Małżonkowie, którzy na co dzień kiepsko się dogadują w błahych sprawach, raczej nie udźwigną tego wyzwania.

Jak wyremontować i nie zwariować?

Jeśli planujecie budowę domu lub urządzenie pierwszego M - dobrze się przygotujcie. Przygotowanie wszystkiego z wyprzedzeniem pomoże uniknąć wielu niebezpieczeństw. Na co najmniej kilka miesięcy przed rozpoczęciem prac określcie ich zakres, oszacujcie budżet, stwórzcie listę kluczowych efektów, które chcecie osiągnąć. Unikajcie ogólników typu “odświeżenie wnętrza”, “wymiana mebli”, “unowocześnienie wystroju”. Zamiast tego stosujcie precyzyjne komunikaty: “zastąpienie starego regału na książki nowoczesnym, znalezionym w sklepie XYZ, kosztującym XXX zł”; “poszerzenie przestrzeni do pracy w kuchni poprzez instalację granitowego blatu o wymiarach”. Na początku może się to wydać śmieszne, ale kiedy prace będą już w toku, okaże się na wagę złota.

Podzielcie się zadaniami, zamiast się nawzajem krytykować. Ustalcie swoje słabe i mocne strony. Jeśli jedno z was jest lepszym organizatorem - niech weźmie na siebie znalezienie ekipy remontowej lub zakup niezbędnych materiałów. Druga strona może w tym czasie zająć się na przykład kompletowaniem elementów wystroju. Wybieranie pasujących do wnętrza mebli i akcesoriów tylko z pozoru wydaje się łatwe. W praktyce wymaga ogromnej cierpliwości, ale również sporego zmysłu artystycznego.

Nie wstydźcie się prosić o pomoc osób bardziej doświadczonych. Ich bezcenna wiedza pomoże wam ominąć rozmaite mielizny. I na koniec - pamiętajcie o przerwach na odpoczynek. Nie żyjcie non stop remontem, nie roztrząsajcie w kółko związanych z nim problemów. Bez chwil relaksu szybko się wypalicie i stracicie entuzjazm. A wtedy nawet wymarzone cztery kąty nie będą was cieszyć.

ikona podziel się Przekaż dalej