Opublikowano: 24.03.2024 r., 11:20
|
Autor:
Barbara Ochman
Nowe mieszkania wyprzedają się jak świeże bułeczki, a od pewnego czasu na rynku pojawia się o wiele mniej ciekawych ofert z biur deweloperskich. W największych polskich miastach można już zauważyć niezadowolenie kupujących, którzy nie potrafią znaleźć odpowiedniej nieruchomości. Czy czeka nas poważny kryzys mieszkaniowy?
Pod koniec 2023 roku większość polskich deweloperów zanotowała gorsze wyniki. Spadek poziomu sprzedaży wiązał się z mniejszą liczbą nowych ofert wprowadzonych na rynek, co z kolei było konsekwencją wcześniejszej redukcji inwestycji. Chwilowe ograniczenie podaży w żaden sposób nie wpłynęło na poziom popytu, który wciąż był wysoki. Duże zainteresowanie nowymi nieruchomościami sprawiło, że wszystkie najciekawsze oferty zostały wyprzedane, co spotkało się z niezadowoleniem klientów marzących w swoim własnym M.
Spadek liczby nowych nieruchomości na sprzedaż był zauważalny praktycznie we wszystkich polskich miastach, a jednym z liderów tej niechlubnej klasyfikacji stał się Kraków. W stolicy małopolski od kilku miesięcy trudno kupić ładne mieszkanie w przyzwoitej cenie – liczba aktywnych ofert nie przekracza tam 5 tysięcy, a jeszcze rok temu krakowianie mogli wybierać spośród ponad 7 tysięcy różnorodnych propozycji. Zdecydowany spadek aktywności deweloperów jest zauważalny także w:
- Trójmieście (5 258 ofert),
- Olsztynie (615 ofert),
- Białymstoku (378 ofert),
- Kielcach (607 ofert),
- Rzeszowie (956 ofert),
- Wrocławiu (5129 ofert).
Według analiz portalu rynekpierwotny.pl liczba nowych ofert sprzedaży w tych miastach zmniejszyła się w skali roku o kilkanaście-kilkadziesiąt procent, co może stanowić jeden z czynników decydujących o regularnych podwyżkach cen nieruchomości. Co ciekawe, niektóre miasta zupełnie nie odczuły okresowego spadku inwestycji – do tego grona należą na przykład Szczecin, Poznań oraz Łódź.
Jeszcze kilka miesięcy temu popyt na ryku pierwotnym zdecydowanie przewyższał podaż. Utrzymanie takiego trendu mogłoby doprowadzić do wyprzedania się wszystkich atrakcyjnych nieruchomości i znacznego podwyższenia cen ofert, które pozostały jeszcze w portfolio deweloperów. Na szczęście inwestorzy szybko poradzili sobie z chwilowymi problemami i już zaczynają zapełniać swoje katalogi.
W lutym 2023 najwięcej nowych mieszkań sprzedano w stolicy (1 832), co nie powinno dziwić ze względu na ogromny zasięg tego rynku. O wiele ciekawiej było w innych polskich miastach – bez względu na rozmiar danej miejscowości lub aglomeracji, poziom sprzedaży oscylował w okolicach 393-613 mieszkań. W tych widełkach pomieściły się największe miasta: Kraków, Wrocław, Poznań, Łódź, Katowice oraz Trójmiasto.
Coraz więcej Polaków marzy o swoim własnym, całkowicie nowym mieszkaniu. Obywateli kraju nad Wisłą nie odstraszają nawet rosnące ceny nieruchomości. Zwiększone zainteresowanie ofertami z rynku pierwotnego sprawia, że dziś trudno jest znaleźć prawdziwą perełkę, która zaspokoi wszystkie nasze oczekiwania, a przy okazji zmieści się w planowanym budżecie. Deweloperzy starają się uspokajać klientów i zapewniają, że już niebawem na rynku pojawi się więcej ciekawych ofert. Czy rzeczywiście tak się stanie? Trudno określić, ponieważ na początku kwietnia wejdą w życie nowe wymogi budowlane, które mogą pokrzyżować plany inwestorów.
Na rynku nieruchomości od wielu lat rządzą sprzedający – to oni ustalają ceny i urządzają konkursy ofert wśród potencjalnych kupców. Jeśli deweloperzy z największych polskich miast nie poprawią swoich wyników, to już niedługo na rynku mieszkań z pierwszej ręki może dojść do absurdalnych sytuacji, gdzie kupujący prześcigają się między sobą, by dorwać dobrą okazję.
Czy ten scenariusz może się ziścić? Wierzą w to tylko najwięksi pesymiści. Część lokalnych rynków powoli wychodzi na prostą. Wraz z początkiem 2024 roku deweloperzy stali się bardziej aktywni, a liczba wprowadzanych ofert powoli przewyższa ilość kupionych lokali.
Niższa dostępność nowych mieszkań prawdopodobnie okaże się chwilowym trendem. Deweloperzy mają kilka miesięcy, by znacznie wzbogacić i urozmaicić swoje oferty. Kolejny wzrost popytu powinien mieć miejsce w połowie roku, kiedy część Polaków zdecyduje się na skorzystanie z tańszych kredytów hipotecznych.